Mhm... - chowa się pod łóżkiem-
Zapraszam do czytania.
Nie krzyczcie za bardzo dobrze? - mina niewiniątka.
Zapraszam do czytania.
Nie krzyczcie za bardzo dobrze? - mina niewiniątka.
Rozdział
7
Akai
leżał w łóżku nudząc się niemiłosiernie. Przecież nie był
umierający, więc dlaczego zabrioniono mu opuszczać łóżko? Miał
dość tej bezczynności. Wiedział, że braciszek się o niego
martwił jednak nic nie mógł na to poradzić, że umierał z nudów!
Przeczytał już książkę, obejrzał serial, ale ile można ?
Chciał wyjść na zewnątrz. Chciał wrócić do pracy. Nagle nie
wiadomo skąd wpadł mu do głowy pewien pomysł.
Akai
sam nie wiedział czemu zadzwonił. Poza tym nie sądził, że
mężczyzna odbierze. Zapewne był bardzo zajęty pracą. Dlatego też
słysząc głos w słuchawce zarumienił się mocno.
- Pan Josh, j-ja... Dzień dobry – odezwał się cicho chłopiec. Nie wiedział co powiedzieć. Jakoś wcześniej ten pomysł wydawał mu się lepszy. Co powiedzieć? Zapytać o pracę? A może się rozłączyć? Skłamać, że zadzwonił przez pomyłkę? Nie wiedział czemu ale pan Josh go onieśmielał, a rozmiawli przecież tylko przez telefon! Więc czemu?! Nie rozumiał tego.
- Pan Josh, j-ja... Dzień dobry – odezwał się cicho chłopiec. Nie wiedział co powiedzieć. Jakoś wcześniej ten pomysł wydawał mu się lepszy. Co powiedzieć? Zapytać o pracę? A może się rozłączyć? Skłamać, że zadzwonił przez pomyłkę? Nie wiedział czemu ale pan Josh go onieśmielał, a rozmiawli przecież tylko przez telefon! Więc czemu?! Nie rozumiał tego.
-
J-ja nie chciałem przeszkadzać. N-nudziłem się i ...- chłopiec
zająknął się. Mężczyzna nie był w stanie powstrzymać
uśmiechu. Chłopiec był naprawdę uroczy.
- Dzień dobry maleńki. Cieszę się, że dzwonisz. Jak noga? - spytał Josh wciskając przycisk i czekając na windę.
- Dzień dobry maleńki. Cieszę się, że dzwonisz. Jak noga? - spytał Josh wciskając przycisk i czekając na windę.
-
O-Oh. Mhm tak. Już tak nie boli. - powiedział uśmiechając się
szeroko.
- Wybacz maleńki ale mam teraz ważne spotkanie. Zadzwonię wieczorem. Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy. Bądź grzecznym chłopcem i uważaj na siebie- powiedział Josh i pożegnali się. Mężczyzna wsiadł do windy. Czekała go trudna rozmowa.
Akai cały w skowronkach leżał w łóżku tuląc poduszkę. Ta rozmowa poprawiła mu humor.
- Wybacz maleńki ale mam teraz ważne spotkanie. Zadzwonię wieczorem. Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy. Bądź grzecznym chłopcem i uważaj na siebie- powiedział Josh i pożegnali się. Mężczyzna wsiadł do windy. Czekała go trudna rozmowa.
Akai cały w skowronkach leżał w łóżku tuląc poduszkę. Ta rozmowa poprawiła mu humor.
~~~~~~
Chwile
potem Josh stanął przed gabinetem Matt'a. Nie było nikogo tak jak
powiedziała Mary. Obawiał się tego spotkania. Wiedział, że
zachował się jak ostatni drań, jednak dalej zależało mu na
Matt'ie, na jego przyjaźni. Obaj wiedzieli, że nienadają się na
parę, dlatego zostali sex przyjaciółmi. Jednak sprawy wymknęły
się spod kontroli gdy w gre weszła ich praca. Dwie duże firmy,
które konkurowały ze sobą od zawsze. Ich ojcowie szanowali się i
choć stali po przeciwnych stronach nie mieli nic przeciwko by ich
synowie się przyjaźnili. Jednak jak to w życiu bywa. Gdy w grę
wchodzą pieniądze... No cóż. Potrafi to człowiekowi zamącić w
głowie. Wziął głęboki wdech i zapukał. Słyszać „proszę”,
wszedł do środka stając twarzą w twarz ze swoim przyjacielem.
- Witaj Matt – powiedział spokojnie patrząc na mężczyznę przed sobą.
- Witaj Matt – powiedział spokojnie patrząc na mężczyznę przed sobą.
Matt
aż się zapowietrzył. Był w szoku. Czego ten drań tutaj szukał?
I kto do cholery go tutaj wpuścił?!
-
Co ty tutaj robisz? Wynoś się.- powiedział lodowato nie ruszając
się ze swojego miejsca.
-
Jakie miłe powitanie. - mruknął sarkastycznie Josh. No cóż, nie
było to nic czego się nie spodziewał.
-
Nie mam ochoty na żarty! Czy nie wyraziłem się wystarczająco
jasno? - Matt zmrużył gniewnie oczy.
-
Nie przyszedłem tu by żartować. Chce porozmawiać. I nie wyjdę
stąd dopóki mnie nie wysłuchasz Matt – powiedział stanowczo
brunet.
-
Masz dwie minuty, potem wynoś się – powiedział lodowato Matt.
Znał Josh'a nie od dziś i wiedział, że nie było sensu tak stać
i drzeć koty. Wysłucha go, a on potem zniknie na zawsze, tak jak
powinno być. Od tego incydentu minęły prawie 2 miesiące.
Westchnął cicho. Nie było sensu o tym myśleć.
-
Wiem, że mnie nienawidzisz i nie dziwię się temu. Jednak dalej
jesteś dla mnie kimś ważnym Matt. - powiedział patrząc na niego
uważnie.
- Nie chrzań! Kimś ważnym?! Nie wciskaj mi takiego kitu – Matt miał ochotę dać mu w pysk.
- Zachowałem się jak ostatni drań. Najgorszy epitet nie jest w stanie tego opisać. Zawaliłem na całej linii. Zdradziłem najlepszego przyjaciela – w jego oczach Matt mógł zobaczyć ból i gniew.
- Nie chrzań! Kimś ważnym?! Nie wciskaj mi takiego kitu – Matt miał ochotę dać mu w pysk.
- Zachowałem się jak ostatni drań. Najgorszy epitet nie jest w stanie tego opisać. Zawaliłem na całej linii. Zdradziłem najlepszego przyjaciela – w jego oczach Matt mógł zobaczyć ból i gniew.
-
Skoro to wiesz, to wyjdź i nie wracaj – powiedział zimno. Nie
mógł mu wybaczyć. Zdradził go.
-
Byłem głupi, żądny pieniędzy. Jednak teraz już wiem, że to nie
było najważniejsze. Pieniądze potrafią zmienić człowieka. Byłem
zaślepiony i chciwy. Wiem, że nic mnie nie usprawiedliwia. - Josh
odwrócił wzrok.
- Nie proszę cię byś mi wybaczył, bo jest na to stanowczo za wcześnie. Jednak proszę cię o jedno. Chce być twoim przyjacielem. Chce cię widywać, rozmawiać. Tak jak kiedyś. Spotkajmy się w sobotę. Naprawdę chcę to naprawić. - widząc, że Matt chce coś powiedzieć, uniósł dłoń uciszając go.
- Nie odpowiadaj mi teraz. Przemyśl to. - Josh spojrzał na niego uśmiechając się smutno.
- Tęsknie za tobą Matty – szepnął. - Przepraszam, że zająłem ci przerwę. Pójdę już. Znasz mój numer – powiedział i wyszedł zostawiając Matt'a z mętlikiem w głowie.
- Nie proszę cię byś mi wybaczył, bo jest na to stanowczo za wcześnie. Jednak proszę cię o jedno. Chce być twoim przyjacielem. Chce cię widywać, rozmawiać. Tak jak kiedyś. Spotkajmy się w sobotę. Naprawdę chcę to naprawić. - widząc, że Matt chce coś powiedzieć, uniósł dłoń uciszając go.
- Nie odpowiadaj mi teraz. Przemyśl to. - Josh spojrzał na niego uśmiechając się smutno.
- Tęsknie za tobą Matty – szepnął. - Przepraszam, że zająłem ci przerwę. Pójdę już. Znasz mój numer – powiedział i wyszedł zostawiając Matt'a z mętlikiem w głowie.
-
Ja też za tobą tęsknie- szepnął Matt gdy tylko drzwi się
zamknęły. Byli przyjaciółmi przez tyle lat. Nie da się tego tak
szybko i łatwo zapomnieć. Co powinien zrobić? Wahał się. Z
jednej strony chciał mu wybaczyć lecz z drugiej, bał się, że
sytuacja może się powtórzyć. Lecz ten ból w oczach Josh'a.
To
będzie długi dzień...
~~~~~
W
końcu nastała godzina 17 i Matt mógł wrócić do domu. Jednak
jego myśli cały czas zaprzątał Josh. Przez cały dzień nie był
w stanie myśleć o niczym innym tylko o tym co powiedział
mężczyzna. Czy powinien mu zaufać? Jednak wiedział, że to co
powiedział było szczere. Nie wiedział skąd. Może po prostu
chciał by to okazało się prawdą? Że Josh żałuje, że naprawdę
mu przykro?
- Już jestem !- krzyknął od drzwi wchodząc do domu i rzucając marynarkę na kanapę. Był tak pochłonięty myślami o Josh'u, że zapomniał jak co dzień zadzwonić do ojca.
Jednak widząc radosną buzie braciszka nie mógł się nie uśmiechnąć.
- Hey łobuzie. - przywitał się targają mu włosy przysiadając po chwili na skraju łóżka.
- Nie jestem łobuzem. Byłem dzisiaj grzeczny i nawet nie wychodziłem z łóżka- mruknął zerkając na niego.
- Stało się coś? - spytał cicho Akai patrząc uważnie na brata.
- Co? Oh nie. Nic. Po prostu jestem zmęczony. - uśmiechnął się znikomo.
- Zamówmy dzisiaj pizzę dobrze? Nie mam ochoty dzisiaj gotować – pogłaskał go po głowie.
- Wezmę prysznic, a ty w tym czasie zamów dobrze? - poprosił Matt znikając zaraz za drzwiami łazienki. Dopiero tam odetchnął głośno.
Ciepła woda pozwoliła mu się odrobinę odprężyć. Musiał wszystko na spokojnie przemyśleć.
- Już jestem !- krzyknął od drzwi wchodząc do domu i rzucając marynarkę na kanapę. Był tak pochłonięty myślami o Josh'u, że zapomniał jak co dzień zadzwonić do ojca.
Jednak widząc radosną buzie braciszka nie mógł się nie uśmiechnąć.
- Hey łobuzie. - przywitał się targają mu włosy przysiadając po chwili na skraju łóżka.
- Nie jestem łobuzem. Byłem dzisiaj grzeczny i nawet nie wychodziłem z łóżka- mruknął zerkając na niego.
- Stało się coś? - spytał cicho Akai patrząc uważnie na brata.
- Co? Oh nie. Nic. Po prostu jestem zmęczony. - uśmiechnął się znikomo.
- Zamówmy dzisiaj pizzę dobrze? Nie mam ochoty dzisiaj gotować – pogłaskał go po głowie.
- Wezmę prysznic, a ty w tym czasie zamów dobrze? - poprosił Matt znikając zaraz za drzwiami łazienki. Dopiero tam odetchnął głośno.
Ciepła woda pozwoliła mu się odrobinę odprężyć. Musiał wszystko na spokojnie przemyśleć.
-
D-dobrze- powiedział Akai wpatrując się w znikającego w łazience
brata. Czyżby coś się stało? Matt nie umiał kłamać. Akai
jednak nie chciał naciskać.
~~~~~~
O
równej 7 dało się słyszeć dzwonek do drzwi. Po chwili stanęła
w nich piękna kobieta, tym razem jej włosy były rozpuszczone a
długa czerwona suknia z delikatnym rozcięciem tylko podkreślała
jej idealną sylwetkę.
- Punktualnie jak zawsze – Mary uśmiechnęła się czule spoglądając na mężczyznę przed sobą.
- Piękna jak zawsze – odbił piłeczkę John podając kobiecie bukiet róż.
- Dziękuje, wejdź proszę. Wstawię je do wazonu i możemy wychodzić – powiedziała idąc w stronę kuchni. John choć był dojrzałym mężczyzną, wlepiał cielęce spojrzenie w Mary. Jej kuszące kształty, rozpuszczone włosy, olśniewający uśmiech, ich słowne utarczki, to jak zakłada długopis za ucho lub gdy go karci gdy coś zbroi jakby był krnąbrnym dzieckiem. Kochał w niej wszystko.
- Możemy iść – powiedziała podchodząc do mężczyzny z delikatnym uśmiechem. John podał jej ramię jak prawdziwy dżentelmen.
Wieczór zapowiadał się bardzo obiecująco.
- Punktualnie jak zawsze – Mary uśmiechnęła się czule spoglądając na mężczyznę przed sobą.
- Piękna jak zawsze – odbił piłeczkę John podając kobiecie bukiet róż.
- Dziękuje, wejdź proszę. Wstawię je do wazonu i możemy wychodzić – powiedziała idąc w stronę kuchni. John choć był dojrzałym mężczyzną, wlepiał cielęce spojrzenie w Mary. Jej kuszące kształty, rozpuszczone włosy, olśniewający uśmiech, ich słowne utarczki, to jak zakłada długopis za ucho lub gdy go karci gdy coś zbroi jakby był krnąbrnym dzieckiem. Kochał w niej wszystko.
- Możemy iść – powiedziała podchodząc do mężczyzny z delikatnym uśmiechem. John podał jej ramię jak prawdziwy dżentelmen.
Wieczór zapowiadał się bardzo obiecująco.
~~~~~~
-
Tak, wszystkie. Żadnego ale, odwołaj wszystkie moje sobotnie
spotkania. Przełuż je nadzielę. Nie marudź Chris. Zrób jak
mówię. Tak, do jutra- Josh rozłączył się odkładając telefon
na stolik. Chwycił szklankę patrząc na złowtawy napój. Matt
nigdy nie przepadał za Whiskey. Wolał zdecydowanie łagodniejsze
trunki. Mimowolnie uśmiechnął się upijając łyk ze szklanki.
Choć wiedział, że nie zasługuje to miał nadzieję, że Matt jednak zadzwoni i z czasem ich relację się poprawią.
Jednak jego myśli zaprzątała jeszcze jedna osoba. Słodki Akai. Chętnie by go znów zobaczył. Jednak na razie nie było to możliwe biorąc pod uwagę jego nogę. Chłopiec wpadł mu w oko i jak sądził po reakcjach chłopca on jemu również. Chwycił za telefon i znalazł numer chłopca. Uśmiechnął się na samą myśl, że usłyszy jego głos.
- Hey maleńki – powiedział słysząc nieśmiałe „halo” w słuchawce.
Choć wiedział, że nie zasługuje to miał nadzieję, że Matt jednak zadzwoni i z czasem ich relację się poprawią.
Jednak jego myśli zaprzątała jeszcze jedna osoba. Słodki Akai. Chętnie by go znów zobaczył. Jednak na razie nie było to możliwe biorąc pod uwagę jego nogę. Chłopiec wpadł mu w oko i jak sądził po reakcjach chłopca on jemu również. Chwycił za telefon i znalazł numer chłopca. Uśmiechnął się na samą myśl, że usłyszy jego głos.
- Hey maleńki – powiedział słysząc nieśmiałe „halo” w słuchawce.
~~~~~~
Akai
zamówił pizze i czekał grzecznie na braciszka, gdy nagle
rozdzwonił się jego telefon. Widząc kto dzwoni szybko odebrał.
- H-Halo? - spytał cichutko.
- Hey maleńki – Josh uśmiechnął się delikatnie rozsiadając się wygodnie w fotelu.
- Jak ci minął dzień? - spytał mężczyzna obracając w drugiej dłoni szklankę z alkoholem.
- Nudno – poskarżył się chłopiec robiąc nadąsaną minę.
- Ale na szczęście brat wrócił już z pracy. Zamówiliśmy dzisiaj pizzę. - powiedział entuzjastycznie chłopiec.
- Ah ta okropna nuda. Nie martw się, niedługo zdejmą ci gips i będziemy mogli wyjść razem na coś słodkiego -powiedział rozbawiony mężczyzna.
- Naprawdę?! Oh tak! Już nie mogę się doczekać! - Akai był w siódmym niebie. Mężczyzna chciał się z nim spotkać!
- Akai! Pizza przyszła! - krzyknął Matt odbierając zamówienie.
- Oh muszę kończyć. D-Dobranoc panie Josh – powiedział chłopiec.
- Dobranoc maleńki – odpowiedział Josh. Chyba zwariował. Był pewien, że słyszał głos Matt'a. E tam. Niemożliwe. Powinien na moment przestać o tym myśleć, bo zaczynał wariować.
Matt wszedł do sypialni, a widząc jak chłopiec wpatruje się w telefon z głupkowatym uśmiechem podszedł bliżej.
- Stało się coś dobrego ? - spytał biorąc go na ręce, by zanieść go do salonu.
- Dzwonił ten pan co mnie uratował! - powiedział entuzjastycznie.
- Powiedział, że jak wyzdrowieje to pójdziemy na coś słodkiego! - Matt uśmiechnął się pod nosem. To była historia jak z bajki. Książę ratuje śliczną damę, a potem żyją długo i szczęśliwie. Czyżby jego braciszek zadurzył się w swoim „Księciu?”. Matt pokręcił głową.
- Spokojnie. Najpierw wyzdrowiej, a teraz jedz- posadził go na kanapie.
- Poza tym nie znasz tego mężczyzny. Nie powinieneś mu od tak ufać. - mruknął Matt już widząc czarny scenariusz co się stanie gdy pozwoli spotkać się chłopcu z tym mężczyzną.
- Oh nie dramatyzuj tak – powiedział rozbawiony Akai. Spojrzał powątpiewająco na brata.
- Nie oddam mojego słodkiego braciszka jakiemuś pierwszemu lepszemu facetowi -zaperzył się Matt.
- Dziękuję – szepnął cicho chłopiec. - Że tak się o mnie martwisz. - Akai spojrzał na brata uśmiechając się ciepło. Matt kucnął przed nim chwytając jego dłonie w swoje.
- Od tego właśnie jest rodzina. - powiedział uśmiechając się wesoło Matt.
- H-Halo? - spytał cichutko.
- Hey maleńki – Josh uśmiechnął się delikatnie rozsiadając się wygodnie w fotelu.
- Jak ci minął dzień? - spytał mężczyzna obracając w drugiej dłoni szklankę z alkoholem.
- Nudno – poskarżył się chłopiec robiąc nadąsaną minę.
- Ale na szczęście brat wrócił już z pracy. Zamówiliśmy dzisiaj pizzę. - powiedział entuzjastycznie chłopiec.
- Ah ta okropna nuda. Nie martw się, niedługo zdejmą ci gips i będziemy mogli wyjść razem na coś słodkiego -powiedział rozbawiony mężczyzna.
- Naprawdę?! Oh tak! Już nie mogę się doczekać! - Akai był w siódmym niebie. Mężczyzna chciał się z nim spotkać!
- Akai! Pizza przyszła! - krzyknął Matt odbierając zamówienie.
- Oh muszę kończyć. D-Dobranoc panie Josh – powiedział chłopiec.
- Dobranoc maleńki – odpowiedział Josh. Chyba zwariował. Był pewien, że słyszał głos Matt'a. E tam. Niemożliwe. Powinien na moment przestać o tym myśleć, bo zaczynał wariować.
Matt wszedł do sypialni, a widząc jak chłopiec wpatruje się w telefon z głupkowatym uśmiechem podszedł bliżej.
- Stało się coś dobrego ? - spytał biorąc go na ręce, by zanieść go do salonu.
- Dzwonił ten pan co mnie uratował! - powiedział entuzjastycznie.
- Powiedział, że jak wyzdrowieje to pójdziemy na coś słodkiego! - Matt uśmiechnął się pod nosem. To była historia jak z bajki. Książę ratuje śliczną damę, a potem żyją długo i szczęśliwie. Czyżby jego braciszek zadurzył się w swoim „Księciu?”. Matt pokręcił głową.
- Spokojnie. Najpierw wyzdrowiej, a teraz jedz- posadził go na kanapie.
- Poza tym nie znasz tego mężczyzny. Nie powinieneś mu od tak ufać. - mruknął Matt już widząc czarny scenariusz co się stanie gdy pozwoli spotkać się chłopcu z tym mężczyzną.
- Oh nie dramatyzuj tak – powiedział rozbawiony Akai. Spojrzał powątpiewająco na brata.
- Nie oddam mojego słodkiego braciszka jakiemuś pierwszemu lepszemu facetowi -zaperzył się Matt.
- Dziękuję – szepnął cicho chłopiec. - Że tak się o mnie martwisz. - Akai spojrzał na brata uśmiechając się ciepło. Matt kucnął przed nim chwytając jego dłonie w swoje.
- Od tego właśnie jest rodzina. - powiedział uśmiechając się wesoło Matt.
MATKO BOSKO KOCHANO. MARU ŻYJE.
OdpowiedzUsuńRozdział, tak w skrócie, jest boski. Cudowny. Ja chcę więcej!!! :D
wenyy
No właśnie więcej i jeszcze raz więcej, ale poczekam na rozpęd, przez to zwlekanie musze przeczytac jeszcze raz wszystko. :-)
OdpowiedzUsuń........Rozdział..........Rozdział! Maru żyje~! ^.^
OdpowiedzUsuńNo nie powiem, ale opłacało się jednak czekać tak długo na twój powrót ;) Rozdział świetny i oby tak dalej B-)
I obyś zaczęła wstawiać regularnie, bo jak nie to wyciągne nóż i zacznę cię gonić XD
Pozdrawiam i weny życzę ;) #Kimi
P.S. Zapraszam do siebie
my-little-world-of-fantasy.blogspot.com
Nareszcie do nas wróciłaś :) cudowny :) warto było czekać. Mam nadzieje że następne rozdziały szybko się pojawią :)
OdpowiedzUsuńRobię ostatnio porządki na blogu... I znalazłam coś wspaniałego. 3 grudnia, a Maru pisze na moim blogu, że postara się dać duuużo rozdziałów. No. Od tego czasu minęło pół roku. Ponad. Nie było wysypu rozdziałów ;(
OdpowiedzUsuńProszę, tutaj mam Twój komentarz:
http://nie-tylko-yaoi-czlowiek-zyje.blogspot.com/p/blog-page_28.html
Czekam na rozdziały!!! :P
Weny!!!
Hej,
OdpowiedzUsuńciekawe czy Matt zadzwoni, oj, oj nie pomyliłem sië naprawdę słyszałeś jego glos…
Multum weny życzę…
Pozdrawiam serdecznie Basia
Miesiąc minął, a tu nic nowego. :( Maruuu~! Pisz i wstawiaj kolejne rozdziały. Czekam z niecierpliwością ;) Pozdrawiam i weny życzę #Kimie ^.^
OdpowiedzUsuńWcześniej przeczytałam "Zakochanego", teraz wzięłam się za "Namiętny interes" i bardzo mnie wciągnęło. Naprawdę podobają mi się te dwa opowiadania, mam zamiar wziąć się za pozostałe, mam nadzieję, że niedługo wstawisz następny rozdział. Pozdrawiam i życzę weny. Tay c:
OdpowiedzUsuńHej~! Zostałaś nominowana do LA! Szczegóły tutaj-> http://my-little-world-of-fantasy.blogspot.com/2015/08/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńMaru.. Jesteś martwa, wiesz?! Wracaj do nas do cholery!
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńautorko żyjesz, ech od tak dawna nie ma od ciebie żadnych informacji.... tęsknię..
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Tak bardzo chcę wiedziec co dalej...........
OdpowiedzUsuńMARU, CURWA, MY CIĘ KOCHAMY CAŁYMI SERDUSZKAMI, WRÓĆ DO NAAAS 3:
OdpowiedzUsuńNigdy nie komentowałam jakoś szczególnie ale...Maru wracaj!
OdpowiedzUsuńCo ja będę czytać?😂
I zapraszam na nowego bloga ( tak bardzo przepraszam za spam)
nothingiswhatitseematobe.blogerów.com
Lubię to opowiadanie. Bardzo. Czytałam twoje początki, które były... Straszne. Nie chodzi mi o składnie i szyk tworzonych zdań (chociaż ta również w tamtym okresie czasu, dawała wiele do życzenia) - tylko o interpunkcje i to, że zamiast kropek, dawałaś przecinki (naprawdę?). Nie potrafiłaś także wstawić kropki w idpowiednie miejsce. Ale nie wracajmy do przeszłości. To już nie istotne.
OdpowiedzUsuń"Namiętny interes" jest świetnym opowiadaniem. Chyba jedynym, które tak bardzo polubiłam. Dlatego... Wróć do nas Maru. Chcę czytać je w dalszym ciągu.
Pozdrawiam ~
To moje ulubione opo. :D Jest cudowne , jak szybko nie wstawisz kolejnego rozdziału to cię chyba zabije ;P
OdpowiedzUsuńPo jakimś czasie czcionka zmienia mi się na taką jakbyś pisała. Możesz ją zmienić? Nie mogę przeczytać.
OdpowiedzUsuń