Zapraszam na kolejny rozdział, mam nadzieję, że wam się spodoba :)
Cieszę się, że tu jesteście i czytacie <3 I tak, prawda. Nigdy nie wiadomo co mi trafi do głowy i co wymyślę xD haha Ale na razie nie jest źle, ktoś kto czytał wcześniej wiedział, że lubię nadużywać słowa " delikatnie" kto wie kiedy trafi się rozdział z tysiącem powtórzeń słowa "delikatnie" xD
OMEGA 2
-Jak się czułeś kiedy się obudziłeś jako Omega i zaczęli się
dla ciebie bić? Kiedy obudziłeś się i wystraszyłeś pół szpitala? Jak się
poczujesz, kiedy pójdziesz do kina na film i wystraszysz, a potem będzie trzeba
sprzątać po masakrze, bo jakiś alfa poszedł na randkę akurat na ten sam seans?
- Głos mężczyzny jest cichy, ale nie ma litości. - Im prędzej zrozumiesz, że
rzeczywiście robię to zarówno dla ciebie, jak i dla wszystkich innych,
tym lepiej.
Chłopiec nic nie odpowiada. Zdawał sobie sprawę, że mężczyzna
ma rację, że zagraża nie tylko sobie ale też innym, ale nie umniejszało to ani
trochę jego strachu, co więcej bał się jeszcze bardziej. Pakuje się powoli
wiedząc, że jest w tym pokoju ostatni raz. Nie miał zbyt dużo rzeczy. Torba
ubrań, plecak z kilkoma książkami i skarbami które kupił za wypłatę. - Jestem
gotowy - powiedział chłopiec i ostatni raz spojrzał na pokoik, w którym spędził
5 lat. Poprawił torbę na ramieniu , zostawił klucze od mieszkania na blacie w
kuchni i wychodzi ze starszym mężczyzną. Nie miał nawet pojęcia gdzie jadą, czy to
daleko? Jednak bał się pytać, z jednej strony nie chciał znać odpowiedzi na te
pytania .
-Nie chcesz ich zabrać ze sobą? Możesz trzymać ten pokój jak
długo chcesz. Jak już mówiłem zapłaciłem za niego. Dlatego klucze ci się przydadzą, gdybyś chciał tu przyjechać -
wyjaśnia mu łagodnie mężczyzna.
- Wrócę tutaj? Wypuścicie mnie i będę mógł tu wrócić?- Patrzy
na niego nieco sceptycznie. Tyle się nasłuchał o Omegach. - Nigdy nie słyszałem
by jakaś Omega mieszkała sama. Wszystkie są zamknięte w waszym ośrodku. Nawet w
telewizji tak mówiono. Omegi dla bezpieczeństwa mieszkają razem w Willi, gdzie
zostają im przydzieleni ochroniarze w postaci Alf - powiedział chłopiec cytując
kobietę z wiadomości. - Naprawdę mam uwierzyć, że wrócę tutaj? - przygląda mu
się uważnie. - Chcę to na piśmie- mruknął z wahaniem wracając się i biorąc z
powrotem klucze. Teraz już mogli jechać.
-Nie jesteśmy więźniami. Kilku z nas mieszka poza willa. Po
prostu, większość z nas nie chce. Tam jest wygodnie i mamy wszystko czego
chcemy. W końcu możemy wyjeżdżać sobie na kilka dni i wrócić. – Starszy
mężczyzna jest cierpliwy gdy tłumaczy mu wszystko. Nie raz miał do czynienia z
młodymi Omegami, które były przerażone i reagowały w ten sposób. Prowadzi
chłopca do auta i otwiera mu drzwi. Sam pamiętał ten dzień, gdy wyszło, że jest
Omegą. Za jego czasów jednak było inaczej. Bez problemu zabrali go rodzicom i
zabrali do ośrodka. Jednak na szczęście czasy się zmieniły. Przygląda się
chłopcu. Czekało go długie szkolenie.
Aoi spojrzał na niego ale nie odpowiedział. Wsiadł do auta.
Wygląda przez okno starając się zapamiętać gdzie jadą ale stres, strach
sprawiły, że przysnął. Obudził go dopiero delikatny dotyk na ramieniu. Przetarł
oczy, a gdy dotarło do niego, że to nie był sen spojrzał na mężczyznę. -
J...Już jesteśmy? -spytał bojąc się wyjrzeć przez okno.
-Już jesteśmy. Na początek prosimy cię, żebyś nigdzie nie
chodził. Nie chcemy, żebyś wpadł na jakiegoś nieprzygotowanego alfę. – Starszy
pan poprosił spokojnie.
-Będziesz zawsze miał ze sobą jakiegoś Betę albo Omegę, dopóki nie zaczniesz
nad sobą trochę panować. Potem możesz chodzić sam, gdzie zechcesz. A teraz
chodźmy, wszyscy czekają by cię w końcu poznać. –Mężczyzna podaje mu dłoń by
pomóc wysiąść.
Aoi niepewnie pokiwał głową, bo co miał zrobić? Poza tym jak
na razie nie działa mu się krzywda. Prawda? Chwycił jego dłoń i wysiadł z
samochodu. Rozejrzał się. Tu było pięknie. Jak się okazuje willa jest całym
kompleksem budynków. Od przodu jest piękna fontanna i altanka, alejka topolowa
którą musieli podjechać. Ale jak nic się tu zgubi. Obiekt naprawdę był ogromny!
Trzyma się krok za nim. Denerwował się strasznie. Pozna inne Omegi ! Nigdy
wcześniej nie spotkał Omegi ! Do tego miał tu zostać jakiś czas. Miał w głowie
paćkę ze stresu. Jak powinien się zachować? Nic dziwnego że jego hormony znowu
zaczęły szaleć a słodki zapach rozniósł się dokoła. On sam nie zdawał sobie
sprawy, że każde emocję wydzielają specyficzny zapach dając znak Alfom jak się
czuję. Tak to działało u Omeg.
- Spokojnie - Mężczyzna zwraca mu uwagę na to, że rozrzuca
hormony. Nie mijają jednak nikogo kto na nie reaguje...
- Oh ... P...Przepraszam- Szepnął chłopiec starając się
uspokoić. Nie chciał powtórki ze szpitala. Jednak zaraz wszystko zniknęło gdy
tylko zobaczył sypialnię. Zostaje zaproszony do dużej wygodnej sypialni z
własną łazienką. Łóżko jest chyba trzyosobowe o ile nie większe, duża szafa,
komputer, ogromne okna wychodzące na ogród, puszysty dywan, w którym aż chce
się stanąć boso. W tym pokoju jego pokoik w mieście zmieścił by się 4 razy
jeśli i nie więcej.
- To... Czy to mój pokój? - Spytał zaskoczony. Rozejrzał się
ale w pierwszej kolejności podszedł do łóżka na którym usiadł. Wygodne ! Nigdy
nie spał w tak dużym łóżku! - Nie stać mnie, by mieszkać w tak ładnym miejscu.
- Powiedział zerkając na mężczyznę. - Kto za to wszystko zapłaci? - Spytał
nieco niepewnie. Miał trochę oszczędności ale nie aż tyle.
- Czy już rozumiesz, czemu większość Omeg woli mieszkać tutaj?
Nic cię to nie kosztuje. To twój pokój. Jeśli postanowisz wymienić meble,
możemy o tym porozmawiać, ale oprócz tego? To twój pokój. Darmowy.
–wyjaśnił mężczyzna przyglądając mu się.
Aoi pokiwał delikatnie głową. Rozumiał. On oddał by dusze za
samo łózko! A tu miał cały pokój do swojej dyspozycji. Zawahał się po czym
spojrzał na mężczyznę.
- Więc to naprawdę... Jestem Omegą - szepnął jakby dopiero
teraz to do niego dotarło. Tak mało wiedział o tym świecie. Poza feromonami,
hormonami czekał go również Heat. Nie licząc, że pewnego dnia wybierze sobie
Alfę by spłodzić potomstwo. Zdecydowanie gdy usłyszy o ostatnim ucieknie gdzie
pieprz rośnie.
Nie zamierzają go o tym informować na pierwszej rozmowie, oj
nie. Przeciwnie. Będą go informować na spokojnie, krok po kroku, stopniowo, aż
przyzwyczai się do wszystkiego. Był kim był... To się nie mogło zmienić
- Mogę dzisiaj zostać w pokoju? - Spytał mężczyzny niepewnie.
Nie był w stanie poznawać dzisiaj nikogo, bardzo go to stresowało. - M...Może
jutro - Zaproponował chłopiec ale miał zamiar nie wychodzić z pokoju. Czuł się
jeszcze bardzo niekomfortowo. To zrozumiałe ale też nie mógł spędzić całego
czasu będąc zamkniętym w pokoju, tym bardziej, że miał się nauczyć panować nad
swoimi feromonami i emocjami. Zwłaszcza emocjami.
- Możesz robić co chcesz, to twój dom teraz. Możesz też
chodzić gdzie chcesz, nie licząc oczywiście prywatnych pokoi należących do
innych – Mężczyzna uśmiecha się lekko.
-Jedyne o co proszę, to abyś nie wychodził z pokoju sam. Zadzwoń na 1 jeśli
cokolwiek potrzebujesz – Mężczyzna pokazuje mu telefon na biurku - Albo na 33,
to mój numer – Wyjaśnił spokojnie starszy pan.
- Zadzwonić? Ale skoro pana numer to 33, to czyj jest nr. 1? -
spytał niepewnie. W sumie na razie najbezpieczniej czuł się przy mężczyźnie.
Zdążył go troszeczkę poznać. - Czy to nie kłopot, że ktoś będzie musiał ciągle
ze mną gdzieś iść i się mną zajmować? - Spytał niepewnie Aoi.
- Nauka. Jak będzie wyglądała nauka? Ja nawet nie rozumiem
czemu i jak pojawiają się te feromony. I wtedy w klubie czułem... Zapach tego
Alfy. Czułem się dziwnie - Przyznał chłopiec cicho, ale nie był w stanie
wyjaśnić co to było za uczucie.
- No więc, po krótce. Nie, nie przeszkadza mi, że będę się
tobą zajmować. Wszyscy na początku potrzebujemy kogoś, do kogo możemy się
zwrócić. Wybierzesz sobie mentora kiedy poznasz kilka osób, a na razie po
prostu dzwoń jeśli potrzebujesz pomocy. Jedynka to ogólny telefon, osoba która
odbierze wysłucha co potrzebujesz i przełączy cię dalej – Starszy pan ani
razu nie zirytował się na chłopca, spokojnie wszystko tłumaczy. Jest gotowy
odpowiedzieć na każde pytanie by chłopiec poczuł się tu komfortowo. W końcu to
miał być jego nowy dom.
- Rozumiem. Dziękuje - Powiedział nieśmiało chłopiec. Gdy
wszystko zostało wyjaśnione, a mężczyzna wyszedł. Chłopiec wstał i klęknął przy
swojej torbie. Zaczyna się rozpakowywać. Musiał czymś się zająć by na moment
móc przestać o tym wszystkim myśleć. Czuł się zmęczony. Minęła niecała doba, a
przez ten czas tyle się wydarzyło. Czuł jak zaczyna go boleć głowa. Jednak
stara się skupić na rozpakowaniu rzeczy. Nie ma ich dużo więc w wielkiej szafie
wygląda to trochę zabawnie. Mała kupka ubrań a reszta szafy pusta. Dlatego n
wolnych pułkach poukładał swoje skarby i książki, które miał w plecaku. Na
koniec wyciągnął z plecaka misia. Wyglądał na starego, ale widać, że chłopiec dbał
o maskotkę, i położył go na łóżku. Nie zajęło mu to więcej niż pół godziny.
Ból głowy niestety nie ustępował, a co więcej nasilał się.
Położył się do łóżka, kuląc i chowając twarz w poduszce. Nie chciał nikomu
przeszkadzać. W końcu samo kiedyś przejdzie prawda? Poza tym nie jadł dzisiaj
jeszcze nic nie licząc szpitalnej paćki. Jednak ból głowy zdecydowanie górował
nad głodem.
Jakąś godzinę później do drzwi rozlega się ciche pukanie.
Nieśmiałe i ostrożne. Jakby nikt nie chciał go obudzić, gdyby spał.
Jak się okazało, przyniesiono mu posiłek. Kilka różnych rzeczy do wyboru. Dania
są może i proste, ale wyjątkowo smaczne. Pachną bardzo przyjemnie. Najwyraźniej
postanowili nie katować go wymyślnymi potrawami na początek. Przynosi mu je
niewiele starszy od niego chłopak i szeroko się uśmiecha.
Aoi niepewnie podnosi się do pozycji siedzącej. Przygląda się
chłopcu nieśmiało, jednak zamiast uśmiechu skrzywił się. Ból głowy od kilku
godzin jedynie się nasilał. - D...Dziękuje - powiedział cichutko chłopiec
widząc tyle jedzenia. Pachniało cudownie. Naprawdę umierał z głodu, ale ten ból
głowy go zabijał. - P...Przepraszam c...Czy mogę coś... mhm - spuszcza wzrok -
Coś na ból głowy? - Był blady, naprawdę źle się czuł. Sam nie wiedział, czy to
przez stres czy może coś innego to powodowało na przykład jego szalejące
hormony. Wiedział tylko, że zwariuje jeśli ten ból nie zniknie.
Sięgnął i łagodnie położył mu dłoń na czole. - Mmm, masz lekką
gorączkę. Połóż się proszę. Mam na imię Simon, ale mówią do mnie Si. Zawołam do
ciebie lekarza dobrze? - pyta łagodnie, przynosząc mu chłodny ręczniczek i
kładąc na głowie zanim dzwoni po lekarza. Simon czeka razem z nim na lekarza.
Aoi czuł się okropnie. Jedyne czego chciał to, aby ten ból ustał. Czuł się
jakby walec po nim przejechał. Gdy w końcu lekarz wszedł do pokoju chłopiec
leżał w pościelili. Mocno się pocił, a było mu strasznie zimno. Gorączka się
rozkręcała.
Si siedział obok niego. Trzyma jego dłoń i zmienia mu okłady
troskliwie. Odsuwa się odrobinę dopiero gdy lekarz przychodzi i spędza kolejna
godzinę pomagając lekarzowi. Widać, że martwi się nowym.
Przez stres i nagły wybuch hormonów organizm chłopca nie wytrzymał. Był
osłabiony co spowodowało gorączkę i bóle głowy. Lekarz podał chłopcu kroplówkę
i leki na zbicie gorączki i przeciwbólowe. Po tym chłopiec praktycznie od razu
im odpłynął. To przez kroplówkę, w której był środek nasenny. Im więcej
chłopiec będzie spał tym szybciej wyzdrowieje. Minusem było to, że nic nie
jadł, dlatego lekarz poprosił Simona by posiedział z chłopcem i jak się obudzi
wmusi w niego chociaż odrobinę jedzenia.
Simon bez wahania zgodził się popilnować młodszego chłopca.
Wydawał się taki malutki i kruchy gdy leżał blady w pościeli, cały spocony i
rozpalony od gorączki. Po to tu byli. Każdy kiedyś był tym nowym. Każdy
wiedział jak to jest. Simon rozumiał jak chłopiec się czuje. Si zasypia w
fotelu obok łóżka, trzymając lekko dłoń śpiącego Omegi.
Mijają dobre 4 godziny zanim Aoi się obudził. Stęknął cicho
przecierając oczy. Czuł się troszkę lepiej. Widząc śpiącego chłopca w fotelu
uścisnął mocniej jego dłoń. Chłopiec zmieniał mu opatrunki, siedział przy nim,
Aoi był mu za to bardzo wdzięczny. Po chwili próbuje usiąść powoli. Całe ciało
dalej bolało ale na szczęście głowa już nie. Wyciągnął dłoń i sięgnął po
szklankę wody. Niestety ta wyślizgnęła mu się z dłoni upadając na podłogę.
Simon podskoczył wyrwany ze snu dźwiękiem tłuczonego się szkła.
– Hey. Obudziłeś się? Jak się czujesz ? – Si pyta troskliwie mu się. Podaje zaraz
chłopcu drugą szklankę z wodą, ostrożnie obchodząc szkło.
- P...Przepraszam, j...ja nie wiem jak to się stało. Trzymałem
szklankę i nagle - zawstydzony spuszcza wzrok.
- L...Lepiej, dziękuje. Siedziałeś przy mnie. Na pewno jesteś
zmęczony - Z wdzięcznością przyjmuję szklankę wody. Z jego pomocą wypił
wszystko. - Idź się połóż. Poradzę sobie - Szepnął Aoi uśmiechając się
nieśmiało. Simon okazał się bardzo miły i ciepły. Aoi od razu go polubił.
- Zrób mi miejsce a na pewno się położę – Simon prezentuje mu
szeroki uśmiech w odpowiedzi. Siada na łóżku obok niego swobodnie.
-Ale najpierw, powinieneś coś zjeść, dobrze? Wiem, że jesteś zmęczony i pewnie
nawet cię mdli, ale odrobina dobrze ci zrobi – chłopiec zachęca go by coś
zjadł.
- Jesteś niemądry. Nie możesz ze mną spać – Aoi mimowolnie zarumienił się
delikatnie –Jestem chory, zarazisz się. Powinieneś iść do swojego pokoju spać
–Mruknął nieśmiało. Za namową Simon’a zjada trochę zupy i wypija herbatę. – Już
nie. Proszę już nie – Aoi pokręcił głową czując, że jeśli zje choćby odrobinę,
to zaraz wszystko zwróci. – M…Muszę się położyć – szepnął czując wracające
zawroty głowy. – N…Nie chciałem być Omegą – Powiedział cichutko Aoi. – Jeszcze
wczoraj byłem Betą –Ciąga cicho noskiem i chowa twarz w poduszce. – Boję się
wiesz? – Powiedział Aoi cichutko unikając jego wzroku. Jakoś czuł, że Simon nie
zrobi mu nic złego. W końcu zajął się nim, zmieniał okłady, a nawet spał
na fotelu co musiało być bardzo
niewygodne.
- Przykro mi, że stało się to wbrew twojej woli –mruczy Si miękko.
- I rozumiem, że się obawiasz. Ale chce wspomnieć, że nic ci tu nie grozi, będzie
dobrze. Będę trzymać twoją dłoń gdy będziesz się martwił. Dobrze? – Simon
uśmiechnął się i chwycił jego dłoń. – Odpocznij. Musisz dużo spać, by wyzdrowieć.
Będę tu gdy się obudzisz. Obiecuje – Si sprawił, że Aoi zasnął spokojnie. Przez
sen ściska jego dłoń co sprawia, że Simon nie może się odsunąć, więc był
zmuszony spać razem z chłopcem. Aoi czuł się dobrze, bezpiecznie w jego
towarzystwie. Minęło kilka dni, Aoi czuł
się o wiele lepiej, Wstawał już z łóżka, ale dalej nie opuszczał pokoju. Jednak
posiłki zawsze przynosił mu Simon. Aoi coraz bardziej się przekonywał, że może
inni też będą mili i nie ma się czego bać i może zejdzie na dół na obiad dzisiaj?